
Dołączył(a): Śr, 27 kwi 2016, 15:07 Posty: 2400
Płeć: Mężczyzna
Organizacja: Sekuto Chi
Wioska: Kiri
Ranga: Chuunin
Wiek Postaci: 18
Siła: Ni Kaishi
Wytrzymałość: San Kaishi
Szybkość: San Kaishi
Zręczność: San Kaishi
Kontrola Chakry: San Kaishi +
Zasoby Chakry: San Kaishi
Potencjał Genjutsu: Go Kaishi
Kontrola KG: Yon Kaishi
Kontrola Fūton: Ni Kaishi
Kontrola Katon: Ichi Kaishi
Walka Wręcz: Ni Kaishi
KP: viewtopic.php?f=36&t=10096
|
|
Metryka Aparycja i Charakter Atrybuty i Umiejętności Ekwipunek Asortyment Technik Osiągnięcia i Misje Wiedza Postaci Podliczenia Biografia Cytuj: "Jak niemal każde nieszczęście historia zaczęła się szczęśliwie."Cytuj: Przebudzenie
Deszcz padał jak by miało nie być jutra. Wszyscy ludzie o zdrowych zmysłach pochowali się w domu. Wszyscy oprócz jednej dziewczyny siedzącej pod drzewem w plamie krwi. Jej wzrok był nieobecny jak gdyby myślami była kompletnie gdzie indziej. Wyglądała jak gdyby kompletnie nie zauważały kunaia wbitego w udo. Nikt nie wiedział ile tak już siedzi jednak kiedy to kolejny piorun rozdarł niebo dziewczyna jak by się ocknęła. Teraz na jej twarzy widniało przerażenie. Kompletnie nie wiedział gdzie jest i co tutaj robi. Spróbowała się podnieść, ale ból nogi i zmęczenie niesamowicie jej to utrudniało. Udało jej się jednak w końcu zebrać w sobie i podpierając się o drzewa ustała i powoli ruszyła przed siebie. Dziewczyna stawiała małe kroczki starając się nie upaść. Przez chwilę jej to nawet wychodziło jednak w końcu potknęła się i upadła tracąc przytomność.

Dziewczyna w końcu się obudziła. Leżała w szpitalu, a za oknem padał śnieg. Nie wiedziała ile spała. Mógł to być jeden dzień, tydzień, a nawet rok. Kompletnie straciła poczucie czasu i niezbyt ją to teraz interesowało. Nie pamiętała bowiem o sobie prawie nic. Jej ostatnim wspomnieniem jest pobudka podczas burzy z piorunami. Wszelkie próby przypomnienia sobie czegokolwiek kończyły się jedynie bólem głowy. Kiedy więc pielęgniarki i lekarzy pytali ja jak się nazywa i co tutaj robi ta tylko milczała. Milczała tak dobre dwa tygodnie przyjmując wszystkie leki które jej dawali. Miała to wszystko dosłownie w dupie. Wszystko się jednak zmieniło jednej nocy. Przyśnił się jej bowiem olbrzymi kamień, a może pomnik z wyrytymi na nim imionami. Sen niestety był na tyle rozmyty, że nie mogła nic rozczytać. Kiedy jednak go dotknęła poczuła w głowie przeszywający ból po czym pojawiła się w niej jedna myśl. *Midare Shibiku* Chwilę później wszystko zalała jeszcze większa fala bólu i dziewczyna obudziła się z krzykiem. Wnet podbiegła do niej pielęgniarka i przestraszona podstawiła pod jej twarz lusterko. To co zobaczyła zaskoczyło nawet ją.

Dzieciństwo
Młodzieńcze lata Midare nie różniły się prawie niczym od tych normalnych dzieci. Jedyną różnicą było to, że dziewczynka była sierotą. Jej rodzice kiedyś wyruszyli na misje i już nigdy nie pojawili się z powrotem. Od tego też czasu Midare mieszkała w sierocińcu. Nie przeszkadzało jej to jednak w byciu osobą szczęśliwą cieszącą się życiem. Już od najmłodszych lat wiedziała, że chce zostać kunoichi jak jej matka i pomagać swojej wiosce. Kiedy więc była już wystarczająco duża zaczęła uczęszczać do akademii ninja. Tam to poznała wielu przyjaciół z którymi miała bardzo dobry kontakt. Wszystko leciało bardzo szybko, a dziewczynka ambitnie się uczyła. Nie dziwotą więc było kiedy to zdała na genina za pierwszym razem i do tego z jednym z lepszych wyników w klasie. Z opaską Konohy dumnie noszoną na głowie ta mogła teraz zarabiać swoje własne pieniądze nadal żyjąc w sierocińcu. Tak więc chętnie chodziła na misje powoli powiększając swoje oszczędności zbierane z jedna myślą. Midare chciała kupić sobie mieszkanie, swoje własne. Coś o czym zawsze marzyła, coś czego nigdy nie miała. Mijały więc lata kiedy to jako geninka razem ze swoja drużyna wykonywała kolejne i kolejne zadania zdobywając nowe doświadczenia i poznając nowych ludzi.
Egzamin na Chuunina
W końcu nadszedł ten czas w życiu młodego ninja kiedy to staje przed przeszkodą blokującą go przed wspinaniu się na sam szczyt łańcucha pokarmowego. Dla Midare był to egzamin na chuunina. Bała się go niesamowicie i żadne zapewnienia senseia czy też przyjaciół, że jest utalentowana nie mogły jej zmusić do podejścia blokując tym samym całą drużynę. Ci na szczęście nie mieli jej tego za złe jako, że sami nie czuli się jeszcze dostatecznie na siłach. Odczekali więc jeszcze rok przez który ciężko trenowali wspinając się na wyżyny swoich możliwości i w końcu wspólnymi siłami przełamali ten strach podpisując swoje formularze. Egzamin był ciężki i niestety przez dosyć brutalną jego formę jeden ze znajomych z drużyny stracił rękę co zatrzymało jego karierę shinobiego. Dla Midare oraz Shin wiadomość ta była druzgocąca przez więź jaka między nimi była. Ta dwójka jednak nie poddała się i pomimo wisielczych humorów zdobyła wyższą rangę. Z nowymi kamizelkami drużyna 8 w lekko uszczuplonym składzie wznowiła swoją karierę podejmując coraz to trudniejsze misje.
Pełnoletność
W końcu nadszedł dzień na który Midare czekała od dawien dawna. Był to dzień w którym dziewczyna kończyła w końcu pełnoletność i mogła wynieść się z sierocińca. Doprawdy nie stać było ją jeszcze na własne mieszkanie, ale nie miała oporów by do czasu odłożenia odpowiedniej kwoty coś sobie wynajmować. Jednak ku jej zaskoczeniu rano przyszedł do niej list w którym miała polecenie stawienia się w budynku Hokage. Nie wykłócając się dziewczyna zrobiła to. Już miała czarne myśli, że w ten wyjątkowy dzień zostanie wysłana na kolejną kilkudniową misję i nici z jej świętowania. Jakie więc było jej zaskoczenie kiedy od urzędników dowiedziała się, że jako iż jest już pełnoletnia przysługuje jej prawo do posiadłości jaką to posiadali kiedyś jej rodzice. Midare po prostu zaniemówiła, a z jej oczu poleciały łzy. Nie dosyć, że właśnie spełniło się jej marzenie to w dodatku miała okazję dowiedzieć się czegoś o swoim martwych rodzicach których to pomimo że nie znała darzyła olbrzymim szacunkiem za poświęcenie dla wioski. Jak najszybciej podpisała więc niezbędne papiery, odebrała klucze i wyruszyła pod podany adres. Nie była to może jakaś wykintna olbrzymia willa, a jedynie średniej wielkości domek który w dodatku nie był w najlepszym stanie. Kompletnie jednak jej to nie przeszkadzało ponieważ był on jej i nikt nie mógł jej go zabrać. Przez to jednak, że mieszkanie nie było używane przez prawie osiemnaście lat było w nim więcej kurzu i pajęczyn niż w całej reszcie Konohy razem wziętej. Poprosiła więc Shina do pomocy i wspólnie rozpoczęli wielkie sprzątanie i odkrywanie pamiątek po rodzicach Midare. Zajęło to chuninom około tygodnia, ale mieszkanie doprowadzili dosłownie do błysku. Nie był w nim miejsca którego by nie przejechali szmatką, miotłą czy szczotką. Zadowoleni z efektów swojej pracy zamówili sobie do jedzenia tonę shushi które to oboje uwielbiali. Czekając jednak na dostawę jedzenia nudzili się do tego stopnia, że leżeli na podłodze i opowiadali sobie historię z samodzielnych misji. Wtedy to Midare zauważyła coś co wcześniej jej umknęło. Jedna z deseczek pod stołem w jadalni jak by lekko wystawała. Przesunęła więc stół i sprawdziła to. Okazało się, że jest to zejście do piwnicy. Wiadomość o nowym pokoju do sprzątania nie była zbyt wesoła, ale oznaczało to również, że dziewczyna ma szanse na nowe pamiątki po rodzicach. Szybko złapała więc latarkę i wskoczyła na dół. Miejsce jednak bardzo różniło się od reszty domu. Całość była kamienna przez co było tam dosyć zimno. Nie było też ładnie udekorowane czy urządzone. Było tam jedynie biurko, półka z kilkoma książkami i olbrzymie drzewo wymalowane na ścianie. Po przyjrzeniu się Midare i Shin zgodnie stwierdzili, że jest to drzewo genealogiczne dziewczyny. Jej imię znajdowało się na samym dole. Przedstawione było jednak jedynie kilka pokoleń, a wyżej znajdował się znak zapytania i jakiś dziwny symbol. Podczas dalszego przeszukiwania piwniczki z jednej książek dziewczyna znalazła mapę. Był na niej zaznaczony jeden charakterystyczny punkt. Nie był on jednak w żaden sposób opisany, a jedynie narysowano przy nim taki sam symbol jak przy znaku zapytania. Nie będąc jednak narwana osobą Midare nie ruszyła jak głupia odkrywać co tam się znajduje. Zrobiła najpierw porządny research. Sprawdziła chyba każdą bibliotekę w Konocha i kilku mniejszych mieścinach w których to miała znajomych. Wszystko to jednak na nic. Nie pozostało jej więc nic innego jak wyprawa w to miejsce.
Ukryta Wioska

Midare razem z Shinem planowała „wycieczkę” przez około miesiąc. W tym czasie sprawdzali mapy, czytali o nastrojach w wioskach przez które będą podróżowali i planowali co ze sobą zabrać. W końcu jednak wydawało się im, że są gotowi. Plecaki czekały już spakowane od dłuższego czasu, trasy na mapach zaznaczone no i oczywiście olbrzymie chęci. Pozostało im więc przyjęcie jakiejś misji pozwalającej opuścić im kraj by nikt nie posądził ich o ucieczkę i pora na przygodę. Udali się więc do hokage gdzie dostali wspólną misję gdzieś na obrzeżach kraju ognia. Z chęcią więc ją przyjęli i wyruszyli. Byli w wspaniałych humorach, a do tego pogoda nie mogła być lepsza. Do granic dostali się więc w rekordowym czasie. Stamtąd do Ame no Kuni dostanie się było już tylko formalnością. Jednak to właśnie w kraju deszczu stanęli przed pierwszymi trudnościami wyprawy. Pierwszą z nich był nieustający deszcz nieustannie obniżający morale i zwalniający podróż, drugą było samo Amegakure do którego to mieli dotrzeć. W wiosce liścia nie znaleźli żadnych informacji więc wszystko co mieli to tylko jakieś zapiski z znalezione w piwnicy. Po około tygodniu tułaczki zaczynali już powoli wątpić. Nikt nie chciał nic powiedzieć więc krążyli tylko od jednej karczmy do drugiej. Ale to właśnie w jednej z tawern uśmiechnął się do nich los. Przyjaciele bowiem spotkali tam grupkę podejrzanie wyglądających typków i udało im się podsłuchać jak Ci mówili o powrocie do swojej wioski po jakiejś wyprawie. Nie mając więc już żadnych tropów postanowili więc ich śledzić. Jak zaplanowali tak też zrobili i następnego ranka już czekali schowani za budynkami ku wyjściu z mini osady. Stamtąd to wyruszyli za pięcio osobową grupą mężczyzn. Niestety ich „pogoń” nie trwała zbyt długo. Ich przewodnicy pod koniec dnia zorientowali się, że coś jest nie tak no i nastąpiła konfrontacja. Tłumaczenia Midare i Shina niestety nic nie dały no i doszło do konfrontacji. Walka była szybka, ale i całkiem intensywna. Zdolności konoszan znowu ich ocaliły, ale niestety przewaga liczebna przeciwników zrobiła swoje no i Shin był naprawdę poważnie ranny. Dziewczyna zrobiła więc co tylko mogłaby ten poczuł się lepiej. Tony bandaży, maści znieczulającej i pigułek ze skrzepniętą krwią podziałały. Nie był to jednak efekt długotrwały i szybko musieli znaleźć lekarza. Do Konohy było za daleko pozostało im więc tylko odnalezienie Amegakure. Przeszukując trupy Midare trafiła na przekreślone opaski właśnie tej wioski jak i mapę do niej. Zabrała to i wyruszyli zgodnie z nią. Okazało się, że byli już jedynie dzień drogi od niej tak więc już następnego popołudnia zza drzew wyłoniła się wiecznie deszczowa wioska.
Niechciani goście
Pierwszym priorytetem chuninów było znalezienie tutaj dobrego lekarza shinobi. Niestety wioska znacząco różniła się od tego z czym spotykali się na co dzień. Wszyscy wyglądali tutaj na bandytów, byli dla siebie zimni no i nie można było liczyć na jakąkolwiek pomoc. Czas niestety nieubłaganie leciał, a Shin tego po prostu nie wytrzymał. Rany były zbyt głębokie, a do tego wszystkiego wdało się zakażenie i chłopak umarł w objęciach białowłosej. Dziewczyna nie potrafiła się pozbierać. Straciła jedyną osobę która tak naprawdę liczyla się w jej życiu przez jakaś głupią wyprawę. Do wszystko była jej wina. Czuła w głębi duszy, że nigdy sobie tego nie wybaczy. Leżała więc całą noc i ryczała, aż w końcu usnęła z wycięczenia.
 Śniła jej się pustka. Otaczał ją bezkres niczego, a na środku ona sama nie mogąca nic zrobić. Miała wrażenie, że trwało to cała wieczność, aż w końcu przebudziło ją potrząsanie za ramie. -Wstawaj!- usłyszała dosyć donośny męski głos. Nie był on jednak wrogi, ani nic takiego. Otworzyła więc oczy i ujrzała dwóch mężczyzn kucających przy niej. -Chodź z nami i nie zadawaj pytań.- odezwał się ten co przed chwilą i wyszedł z wynajmowanego przez dziewczynę pokoju. Jego towarzysz wziął ciało Shina na ramie i czekał na ruch dziewczyny. Ta na razie nie mając pojęcia co się dzieje postanowiła kooperować. Szli w ciszy jakimiś bocznymi uliczkami trafiając w końcu do dziwnych drzwi ukrytych za jedną z charakterystycznych dla tego miejsca rur. -Dalej idziesz sama.- rzucił ponownie wielki koleś za którym tutaj szła i wskazał ruchem głowy drzwi. Dziewczyna więc przez nie przeszła, a za nimi zobaczyła dwójkę ludzi. Mężczyzna i kobieta, oboje gdzieś około czterdziestki. Ci kiedy tylko zobaczyli niesamowicie się zdziwili, a po chwili kobieta rzuciła się i przytuliła do Midare ze łzami w oczach. -Kiedy usłyszeliśmy o niechcianych gościach w mieście mieliśmy już kogoś na was wysłać. Usłyszeliśmy jednak, że jeden z was jest ranny. Postanowiliśmy więc poczekać i wziąć tego drugiego żywcem, ale, ale nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie nasza mała Midare!- wydakała przez łzy czarnowłosa dalej przytulając konoszanke. Ta nadal nie miała pojecia co się dzieje ale już powoli łączyła wątki. -Jaka mała Midare? Skąd znacie moje imię? Kim wy jesteście?!- pytała coraz głośniej, aż z ostatnim pytaniem odsunęła się od kobiety i patrzyła zdezorientowana przed siebie. -Jeszcze się nie domyślasz? Jesteśmy twoimi rodzicami mała.- rzucił spokojnym głosem facet i położył jej na głowie dłoń.
Kamienny posąg
Dziewczyna nie chciała na początku uwierzyć w cała tą opowieść. Wszystko śmierdziało jej tandetą i ściemą. Im dłużej jednak słuchała rodziców tym bardziej im wierzyła. Podawali jej fakty z jej życia przed ich opuszczeniem wioski. Mówili też, że co jakiś czas wysyłali kogoś by sprawdził jak się ma. -Ale, ale czemu mnie zostawiliście? Wiecie jakie to uczucie wychowywać się w sierocińcu bez rodziców czy kogokolwiek bliskiego?- zapytała w końcu z wyrzutem. -Słońce to nie tak jak myślisz. Wtedy ta misja na którą wyruszyliśmy dowiodła nas właśnie tutaj. Mieliśmy odnaleźć jakiś artefakt który podobno należał do jednego z klanów konochy. Po kilku potyczkach i tygodniach poszukiwań w końcu nam się udało. To niestety nie okazało się już takim sukcesem. Okazało się bowiem, że jest to artefakt opisujący historie naszego klanu. Tam jest wszystko. To ilu naszych przodków zginęło tylko dlatego, że Konoha się ich bała. To jak zostali wysyłani by zabijać siebie nawzajem też tam było. Już od dłuższego czasu czuliśmy, że coś jest nie tak, zupełnie jakby ktoś ciągle obserwował nas dom. Postanowiliśmy więc nie wracać do wioski jeszcze przez jakiś czas i jak się okazało zrobiliśmy dobrze. Po naszych śladach całkiem niedługo pojawiła się grupka ANBU która miała nas wykończyć. Udało nam się jednak ich złapać i namącić w ich pamięci tak więc oficjalnie jesteśmy uznani za martwych.- wszystko opowiedział jej ojciec Jun. Midare jakoś nie mogła w to do końca uwierzyć. Jak wioska która się nią opiekowała mogłaby zrobić coś takiego? -Wiem, że wydaje Ci się to nieprawdopodobne. Więc nie proszę Cię nawet o zaufanie nam. Po prostu chodź z nami do pomnika i sama to sprawdź.- dopowiedział po chwili i ruszył w stronę dotąd zamkniętych drzwi. Te jak się okazało prowadziły do piwniczki w której to był zamocowany do ziemi około trzy metrowy kamienny posąg. -No nie bój się. Dotknij go i wszystko stanie się jasne.- rzuciła jej matka i objęła swojego męża czekając na reakcje. Midare przyglądała się posągowi i obchodziła go w kółko. Nie była pewna co powinna robić kiedy jednak na samym jego szczycie zobaczyła znak który to wcześniej spotkała jedynie w piwnice w swoim mieszkaniu postanowiła zaryzykować i przyłożyła do niego otwartą dłoń. Wtedy to przez jej głowę przeleciały tysiące wspomnień dosłownie w jednym momencie. Czuła ich wszystkie emocje od żalu po radość. Widziała też jak cały jej klan został wymordowany przez Konohę. Nie poprzestała jednak na tym i nadal trzymając dłoń na posągu przyswajała coraz to większy kawał historii. Wtedy to zobaczyła, to nie wioska liścia wszystkich wymordowała. Był to jej własny przodek który zrobił to by bronić przyszłość swojego klanu jak i brata. Ujrzała też co robili jej rodzice po opuszczeniu wioski i dowiedzeniu się rzekomej prawdy. Niezliczone morderstwa bez jakiegokolwiek sensu byle tylko zaspokoić swoją głupią zachciankę. Zrobiło się jej od tego, aż niedobrze i zaczęła czuć do nich niechęć i obrzydzenie. To jednak co zobaczyła następne zmieniło wszystko. Jej własnych rodziców obserwującą ją i umierającego Shina. Już wtedy wiedzieli, że to była ona. Zdawali sobie też sprawę jak ważny dla niej był ten chłopak, a jednak nic nie zrobili i pozwolili mu umrzeć. Wtedy to właśnie zrozumiała, że nie liczy się dla nich nic jak tylko ich własny interes, a ona miała nie być niczym innym jak tylko ich narzędziem. W jednej chwili przypływ wspomnień po prostu się zatrzymał, a dziewczyna stała z łzawiącymi oczami. Nie chciała tego robić, ale coś wewnątrz niej się złamało i postanowiła. Jej rodzice muszę umrzeć nie ważne co się stanie by odkupić swoje grzechy i nie wyrządzać więcej szkód światu jak i jej samej.
Zemsta
Midare nie ruszała się jeszcze przez kilkanaście sekund. Każda z nich była jednak coraz trudniejsza do ustania bowiem jej żądza zemsty ciągle tylko rosła rozpychając przysłowiowy balonik powietrzem. W końcu jednak ścianki owego balonu nie wytrzymały i pękły. Wtedy to Midare wpadła w istny obłęd, nie potrafiła myśleć o niczym innym niż tylko zamordowanie swoich rodziców. W tej chwili obarczała ich wszystkim złym co ją w życiu spotkało. Chciała im zrobić krzywdę tak samo za to, że musiała żyć w sierocińcu, oszukać wioskę by poznać prawdę o sobie czy to, że chcieli ją wykorzystać. Najbardziej jednak za złe miała im to jak Ci po prostu przyglądali się jej kiedy umierał jej jedyny przyjaciel Shin. Złapała więc za kunai i niewiele myśląc rzuciła się na nich zrzucając z siebie jakiekolwiek ograniczenia. Element zaskoczenia zadziałał i matka nie miała żadnych szans na obronę. Kunai zanurzył się prosto w jej klatce piersiowej i nim minęło kilka tyknięć zegara ta leżała już martwa na ziemi. Z ojcem sytuacja była troszkę bardziej skomplikowana. Ten bowiem widząc co się wyrabia szybo sięgnął po broń i zaczął się bronić.
 -Co Ci? Opanuj się!- krzyczał na razie tylko się broniąc. Dziewczyna jednak nie odpowiadała, a tylko atakowała. Mężczyzna jednak w końcu przeszedł do ofensywy i zaczął spychać dziewczynę w tył. Przewyższał ja umiejętnościami i było to widoczne. Kiedy jednak miał już paść kończący ją cios dziewczyna po prostu widziała co ma się zaraz stać. Odskoczyła więc natychmiastowo do tyłu dzięki czemu katana rozcięła tylko jej polik. Wtedy to ojciec spojrzał jej w oczy i szybko odskoczył w tył wzywając pomoc, a sam zaczął uciekać. Dziewczyna nie wiedząc do końca co się dzieje rzuciła się za nim. Po wyjściu z piwniczki jej drogę zagrodziło jednak dwóch mężczyzn którzy to wcześniej ją obudzili. Bomba dymna załatwiła jednak sprawę i szybko ich wyminęła po czym ruszyła za swoim staruszkiem. Pościg trwał kilka dobrych godzin, aż zgubiła go gdzieś daleko w lesie. Wycieńczona i zawiedziona sama sobą usiadła pod drzewem by odpocząć. Nim jednak udało się jej zregenerować chociaż odrobinkę sił dogoniło ją duo przydupasów jej starszych których to wcześniej wykiwała bombą dymną. Pomimo wszystko przeciwnicy nie stanowili zbyt dużego wyzwania i nawet wyczerpanie dziewczyny im nie pomogło. Szybko się więc z nimi rozprawiła i w końcu usiadła by odpocząć. Wtedy to zaczęło się dziać coś dziwnego. Przez jej głowę zaczęły przelatywać obrazy. Każde mignięcie nie trwało dłużej niż kilka dziesiątych sekundy i przynosiło ze sobą dziwny kłujący ból. Co w nich widziała? Od dziwnych bitew, aż po portrety kochających się rodzin. Głównie jednak były to same okropne sceny powiązane z jej ojcem. Przez to właśnie czuła, że dopóki go nie znajdzie i nie zakończy tej sprawy raz na zawsze częstotliwość i ból jaki towarzyszy owym flashbacką będą się tylko zwiększały. Ruszyła więc dalej przed siebie nie wiedząc tak naprawdę gdzie jest, ani gdzie zmierza. W końcu trafiła jednak do jakiegoś portu z którego to właśnie odpływał statek. Wiedziała, że on tam jest. Nie wiedziała dokładnie jak, ani dlaczego, ale po prostu to czuła. Złapała więc następny transport i płynęła w to samo miejsce, do kraju wody. Dla środków bezpieczeństwa swoją opaskę ninja wyrzuciła za burtę na razie na dobre odcinając się od konohy. Podróż trwała kilka dni. W końcu jednak tam dotarła i idąc za obrazami w jej głowie trafiła do jakiegoś domku w środku lasu. To właśnie tutaj go znalazła, totalnie zdziwionego i wystraszonego. Dało się usłyszeć jak z jego ust wylatują słowa mówiące coś o spokojnej rozmowie. Dziewczyna jednak nie miała na taką najmniejszej ochoty. Miała dosyć manipulacji i chciała skończyć to zgodnie z tym w co wierzyła. Rozpętała się więc rodzinna walka. Ta była długa i dosyć wyrównana. Przez większość czasu ciężko było powiedzieć kto tak naprawdę wygrywa, a do kogo zbliża się kostucha. Dziewczynie w końcu udało się jednak zdobyć przewagę i kiedy już miała wykończyć przeciwnika przez jej głowę przeleciał kolejny obraz który to wywołał największą jak dotąd falę bólu. Miała wrażenie jak gdyby w jej głowę wbijało się tysiące igieł które to niszczyły wszystko co wiedziała. Jej ojciec to wykorzystał wbijając jej w nogę kunai uniemożliwiając jej jakiekolwiek bieganie i zmył się tak szybko jak było to tylko możliwe. Dziewczyna miała teraz jednak inny problem bowiem w jej głowie pojawiały się ciągle i ciągle nowe wspomnienia wywołując coraz większy ból. W większości były to jednak po prostu puste czarne obrazy które to po prostu zajmowały miejsca jej własnych wspomnień coraz bardziej niszcząc całą jej przeszłość. Trwało to może kilka minut. Midare miała jednak wrażenie, że trwało to godziny przez ból jaki doznała. Teraz jednak nie wiedziała już nic. Czemu tutaj jest, gdzie jest i kim jest. Wszystko co miała w głowie to pustka. Przerażona tym, zmęczona walką i bronią w nodze po prostu zemdlała dając się w pewien sposób oczyścić deszczowi który to zaczynał właśnie padać coraz mocniej i mocniej.

Śmierć i odrodzenie
Dziewczyna wiodła dosyć normalne życie jak na kunoichi. Wypełniała misję dla swojej wioski zyskując coraz to nowe doświadczenia i poznając nowych ludzi. Nie miała nawet zbytnio wrogów jako, że prawie każdy z nich był po prostu płotką i szybko się ich pozbywała. Tak było, aż do czasu wydarzeń w Tetsu no kuni gdzie poznała Akaia. Naprawdę potężny shinobi który jej zalazł za skórę. Wiedziała jednak, że nie ma z nim za dużych szans dlatego też postanowiła przekonać samurajów by stanęli po jej stronie. Nim jednak się jej to udało stało się coś okropnego. Ktoś ją zabił. Nie jednak w jaki sposób, ani kto to zrobił bowiem straciła część swojej pamięci związanej z tymi wydarzeniami. Jak to się jednak stało, że nadal żyje? Otóż potężny dowódca anarchistów w jakiś magiczny sposób przywrócił ją do życia z jednym małym mankamentem. Odrodziła się w ciele mężczyzny. Zmieniła wtedy ona swoje imię na Arui i postanowiła od tego dnia troszczyć się tylko o siebie. Jej pierwszym krokiem było wbicie miecza w Noriakiego co oznaczało dołączenie do anarchistów. Arui miał to jednak głęboko w dupie bowiem jego jedynym celem była zemsta na samuraju czego dokonał. Efektem tego wydarzenia był jednak czarny znak na wnętrzu jego dłoni. Musiał więc z nim żyć dopóki nie dowie się jak może się go pozbyć. Chłopak zauważył również, że od czasu zmiany ciała dzieje się z nim coś niepokojącego czego jeszcze nie mógł zrozumieć.
W poszukiwaniu pomocy
Jak się okazało przywódca nowego ładu może kontaktować się z każdym posiadającym na sobie jego pieczęć. Chłopakowi to jednak nie odpowiadało i postanowił coś z tym zrobić co doprowadziło do ciągu wydarzeń którego nie miał możliwości przewidzieć. Wszystko zaczęło się od wizyty u najpotężniejszego shinobi jakiego Arui tylko kojarzył Mizukage. Ten okazał się bardzo w porządku kolesiem który wydawał się godny zaufania. Młody Uchiha opowiedział mu więc całą swoją historię i to w jaki sposób otrzymał pieczęć. Ten przedstawił mu dwa rozwiązania; amputacja lub wizyta u kogoś kto zna się niesamowicie dobrze na pieczęciach. Oczywistym było, że chłopak wybrał tą drugą opcję i w taki to sposób umówił się z Kenjim na wizytę u swojego kuzyna potężnego sannina Mizuno Uchiha. Musieli czekać jednak na informacje gdzie się udać wiec by nie zabierać więcej czasu głowie wioski chłopak pożegnał się i ruszył na wycieczkę po Kirigakure w której to w sumie tak dawno nie był. Szedł przed siebie tak długo, aż znalazł się w jakimś mniejszym porcie poza murami wioski. Zaczął jednak padać deszcz więc ten postanowił się gdzieś schować. Akurat przechodził obok jakiegoś dziwnego wyglądającego na opuszczony domu. Podszedł więc by się przekonać, ale to kogo spotkał lekko go zamurowało. Był to sam Akai który tak bardzo zaszedł mu za skórę starym jeszcze ciele. Ten go jednak nie poznał, a zaprosił do środka ze względu deszczu i tego, iż widział go u Mizukage. Między tymi wywiązała się rozmowa, a na stół poleciało sake. Nim się obejrzał przyszedł tutaj również Kenji z którym facet najwidoczniej był umówiony. Czyny w świecie shinobiCytuj: ytuj: Twoja obecność w Getsu no Kuni była raczej niewielka, oraz mało kto zdawał sobie sprawę z twoich poczynań. Jednak, udało ci się zyskać uznanie w oczach kobiety, która to jest świetną informatorką w tymże kraju. Jeśli zdarzy ci się postawić stopę w Getsu raz jeszcze, zawsze możesz liczyć, na lepsze informacje z jej strony.
|
|